Autor: Marcin Bodziachowski fot. Legiakosz.com
2021-09-03 12:00:35
Przed startem sezonu 2021/22 rozmawiamy z trenerem Legii, Wojtkiem Kamińskim o zmianach kadrowych w zespole, rywalizacji na dwóch frontach, a także celu Legii na nadchodzący sezon. - Najważniejsze jest to, abyśmy ustabilizowali swoją pozycję i byli zespołem z górnej części tabeli. Zawsze, w każdym meczu, będziemy grali o zwycięstwo - mówi szkoleniowiec naszego klubu. Zapraszamy do lektury!
W zeszłym sezonie wynik osiągnięty przez Legię był uznany za największą niespodziankę rozgrywek. To sprawia, że na pewno nikt już od początku tego sezonu, nie zlekceważy Was, a Legia nie będzie "underdogiem".
Wojciech Kamiński: Na pewno tak, ale każdy sezon to jest nowe rozdanie. W każdym sezonie trzeba udowadniać swoją wartość. Od momentu powrotu Legii do ekstraklasy, co roku jest sinusoida. Naszym zadaniem jest ustabilizowanie naszej gry, abyśmy byli postrzegani jako zespół z górnej części tabeli. Na tym się koncentrujemy się. Wiadomo, że jest wiele czynników, które wpływają na wynik, bo to, że fajnie pracujemy i mamy fajnych ludzi to jest jedna rzecz. Zawsze mogą przydarzyć się kontuzje, wypadek losowy, pech i wtedy trzeba będzie szybko reagować. Tych składowych wyniku jest bardzo dużo, natomiast przy dobrej pracy i zaangażowaniu, wpływ tych czynników "innych" ogranicza się. Tak było w zeszłym roku, kiedy w trakcie sezonu zawodnicy odchodzili, przychodzili w ich miejsce inni, a my dalej graliśmy dobrze. Na tym też koncentrowaliśmy się w okresie przygotowawczym do nadchodzącego sezonu.
Wiadomo, że wszystko zweryfikuje boisko, ale zupełnie szczerze - mamy mocniejszy zespół niż w poprzednim sezonie?
- Mamy trochę inny zespół. Ten z początku zeszłego sezonu był inny, ten jest inny. Polaków w dużej mierze mamy tych samych, poza Kubą Karolakiem oraz Adamem Linowskim i Mariuszem Konopatzkim. W tym roku trochę inaczej zbudowaliśmy zespół. Od razu mamy pięciu obcokrajowców i doświadczonego Polaka - Łukasza Koszarka. Personalnie zespół wydaje się lepszy, potencjał ludzki również. To jeszcze trzeba pokazać na boisku, aby to wyglądało fajnie nie tylko na papierze.
Wydaje się jednak, że liga będzie trochę inna - zespoły, jak choćby Anwil, który miał słabszy poprzedni sezon, znów zamierzają walczyć o miejsca w czołówce? W dodatku Śląsk wzmocnił się bardzo.
- To jak zespoły wyglądają pokazał mecz o Superpuchar. Nikt nie liczył na Zastal, który wyglądał słabo w turnieju we Wrocławiu, a okazało się, że bez żadnych kłopotów pokonał drużynę mistrza Polski, a gra zielonogórzan wyglądała o klasę lepiej. Nie przykładałbym specjalnej uwagi do turniejów i meczów przedsezonowych. Podobnie do nazwisk. Trzeba poczekać na początek sezonu i zobaczyć jak ci ludzie będą reagowali na stres meczowy i sytuacje boiskowe.
Zmian w składzie Legii było sporo. Wymieniony został cały "zestaw obcokrajowców". W niektórych przypadkach kwestią decydującą były finanse - po udanym sezonie w Warszawie, wymagania finansowe części gracze były poza naszymi możliwościami?
- Zdecydowanie tak. Jeśli chodzi o Medforda, czy Jamela Morrisa - ich oczekiwania finansowe były dużo większe. Były również pewne ograniczenia jeśli chodzi o Lichodieja. Chcieliśmy zostawić jak najwięcej osób z zeszłego sezonu, ale wszystko w ryzach budżetowych. Nie jest tak, że możliwości finansowe jakoś bardzo nam się zwiększyły. Dzisiaj ogłoszona decyzja, o podpisaniu umowy ze spółką Orlen Paliwa, trochę zmienia sytuację, ale my budując drużynę nie wiedzieliśmy, że te rozmowy zakończą się sukcesem. Pieniądze na budowę drużyny były wyższe niż przed rokiem, ale też nie aż tyle wyższe, aby można było przepłacać obcokrajowców, aby za wszelką cenę u nas zostali.
Josh Sharkey stylem gry przypomina Justina Bibbinsa i chyba do niego będzie porównywany przez kibiców?
- Trochę przypomina, ale według mnie jest innym typem zawodnika. Jest graczem szybszym, częściej penetrującym do kosza. Justin mimo wszystko był bardziej "wymuszający" i rzucający z dystansu. Josh jest zawodnikiem podobnym, ale z większą siłą penetracji i wiarą w tę penetrację. Jeżeli chodzi o ekspresję, energię, a także wzrost - tu na pewno są bardzo podobni.
Muhammad z kolei wydaje się świetnym następcą Jamela Morrisa - w ataku daje chyba nawet więcej opcji kończenia akcji. A jak oceniłby trener obu graczy w grze obronnej?
- Zobaczymy jak liga go zweryfikuje. Wiem, że ten zawodnik potrafi bronić i to na bardzo wysokim poziomie. Mam nadzieję, że będzie zaangażowany w grę i z jednej i z drugiej strony parkietu. Możliwości ma ogromne. O ataku wspomniałeś i zgadzam się z tym. Jeżeli chodzi o obronę, myślę, że do tej pory jeszcze nie pokazał wszystkiego. Czasami na treningach widać, że jest to zawodnik, który potrafi wznieść się na bardzo wysoki poziom. Gra w obronie to też często problem dla zawodników, którzy przyjeżdżają zza Oceanu do Europy i grają tu pierwszy sezon. Muszą zrozumieć, że w Europie gra się trochę inaczej. Meczów nie jest ponad 80 w sezonie, tylko jest ich ponad 30 i każdy z nich jest ważny, a w każdym trzeba walczyć o zwycięstwo. Jeżeli będzie zaangażowanie po obu stronach parkietu, to wierzę, że ten zawodnik może być wyróżniającym się graczem w PLK.
Łukasz Koszarek to klasa sama w sobie. Wszyscy mówią - "Koszar" w okresie przygotowawczym to zawsze cień tego, co daje w sezonie.
- Na pewno nie był to najlepszy okres jeśli chodzi o granie Łukasza. On sam dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Trzeba pamiętać, że to zawodnik, który okresów przygotowawczych ostatnimi czasy w ogóle nie miał. Przeważnie kiedy był okres przygotowawczy, Łukasz przebywał na zgrupowaniu kadry. To na tyle doświadczony zawodnik, że musimy bardzo mądrze do niego podchodzić. Trzeba go było spokojnie wprowadzić w okres przygotowawczy, aby nie było żadnych przeciążeń i kontuzji. Wszyscy na niego bardzo liczymy, bo wiemy, że może nam dać mądrość i jest świetnym uzupełnieniem na pozycjach 1-2 dla Sharkey'a i "Aliego", którzy mają dużo werwy, młodości, umiejętności, natomiast Łukasz ma nam dać trochę spokoju.
Wybór kapitana w tym sezonie był prosty? Wyboru dokonał trener, czy drużyna?
- Ja nie wybieram kapitana, to drużyna go wybiera. Było głosowanie, w którym każdy z zawodników miał jeden głos. Mogę chyba zdradzić, że 8 głosów dostał Łukasz, a 4 Darek Wyka. Można powiedzieć, że pomiędzy tymi dwoma zawodnikami była "walka" o opaskę kapitańską. Sam nie wchodzę w wybór kapitana, to zawodnicy muszą wybrać swojego przedstawiciela. Tak więc w tym sezonie Łukasz jest pierwszym kapitanem, Darek jest jego zastępcą.
Nie zdecydowaliście się na przedłużanie kontraktu z Przemkiem Kuźkowem. Regularna gra w I lidze może go odbudować, że wróci jeszcze do gry w ekstraklasie?
- Chcieliśmy z nim przedłużyć umowę i wypożyczyć go, ale agent z zawodnikiem nie zgodzili się na takie rozwiązanie. Przemek świetnie przepracował zeszły sezon, ale on musi mocno pograć w pierwszej lidze i dostać szansę w ekstraklasie. Tak jest z naturą strzelca - musi mieć pewność siebie. U nas w zeszłym roku tego nie miał, bo na jego pozycji była w zeszłym roku duża konkurencja. To trochę pewnie sprawiło, że sam zawodnik był głodny zmian. Ale potencjał widzę w nim ogromny. Szczególnie w momencie, kiedy zaczął dużo lepiej bronić, bo w zeszłym sezonie przepracował rok bardzo dobrze, jeśli chodzi o defensywę. Życzymy Przemkowi jak najlepiej. A czy wróci jeszcze do nas? Daleko nie ma, więc wszystko jest możliwe.
Jure Skifić dołączył do drużyny stosunkowo niedawno. Kiedy możemy spodziewać się, że będzie w pełni formy, i czy zobaczymy go na parkiecie już w sobotnim meczu z Arką?
- Na parkiecie na pewno trzeba się go spodziewać. Trzeba jednak pamiętać, że zawodnicy, którzy są w drużynie, mieli około ośmiu tygodni na to, aby przygotować się do sezonu. Liczymy, że Jure będzie potrzebował maksymalnie siedem tygodni, a tyle pozostało nam do pierwszego meczu pucharowego. Zwiększona rotacja na pozycjach podkoszowych, potrzebna jest po to, aby w momencie gdy zaczniemy grać dwa razy w tygodniu, nasza siła podkoszowa była znacznie większa. Stąd ten transfer, i stąd również był on opóźniony w stosunku do pozostałych. Na początku nie było takich funduszy, nie widzieliśmy też takiej potrzeby, aby od razu wzmacniać drużynę na tych pozycjach. Myśleliśmy o tym, aby to zrobić w okolicy stycznia. Ale ze względów pucharowych, jak również tego jaką grupę wylosowaliśmy, uznaliśmy, że jednak trzeba to zrobić wcześniej i zdecydowaliśmy się na ten ruch pod koniec sierpnia.
Jeden z "wygranych" fazy play-off z zeszłego sezonu, czyli Benek Urbaniak rozpocznie sezon później ze względu na kontuzję. Kiedy możemy zobaczyć go na parkiecie?
- Mniej więcej za sześć tygodni. Wszystko zależy od lekarzy i naszych fizjoterapeutów. "Benek" jest w dobrych rękach. U niego przytrafiła się kontuzja przemęczeniowa. Bardzo ciężko przepracował okres po ostatnim sezonie. Później przyszło powołanie na kadrę i miesiąc spędził na zgrupowaniach młodzieżowej reprezentacji Polski. Po nich od razu wszedł u nas w trening przygotowawczy. Młody organizm tego nie wytrzymał. Szkoda, bo widać było w sparingach, że prezentował się świetnie, ale czasami tak jest, że potrzeba trochę cierpliwości. Jeszcze dużo szans przed nim. Niech wróci tylko do pełni zdrowia, a będzie dobrze.
Gra na dwóch frontach "nie zabije" Was? Pierwszy mecz FIBA Europe Cup jeszcze wpisuje się w przerwę ligową, ale listopad pod tym względem będzie bardzo intensywny.
- Musimy szukać nowych wyzwań. Taka jest Legia. Nie możemy cały cały czas tkwić gdzieś w marazmie. Po dobrych wynikach w zeszłym sezonie, dostaliśmy szansę, by zaprezentować się w Europie i trzeba to wykorzystać. Wylosowaliśmy bardzo mocną grupę, ale dzięki temu będziemy łapali doświadczenie. Musimy z niego jak najbardziej skorzystać, a to procentować będzie w przyszłości. A że będziemy grali często? Tak się gra w Europie. Jeżeli chcemy budować drużynę, która w niedalekim czasie walczyć o konkretne cele nie tylko w Polsce, ale i w Europie, musimy łapać doświadczenie, poznawać logistykę. Sam poznałem to grając dwa sezony w Champions League, przez 14 tygodni po dwa mecze - to jest duże wyzwanie logistyczne dla klubu, dla zawodników obciążenia treningowe trzeba odpowiednio dopasować. Oczywiście, to z jednej strony fajna sprawa, ale z drugiej duże wyzwanie.
Czy jeszcze jakieś ruchy kadrowe są planowane? Bo, że w tej branży rynek śledzi się na bieżąco do końca okienka, nie jest tajemnicą.
- Na dzień dzisiejszy nie mamy w planach żadnych zmian i żadnych ruchów kadrowych. Trzeba mocno stąpać po ziemi i opierać się na budżecie, czyli to co zrobiliśmy w ostatnim sezonie. Będziemy trzymać ryzy budżetowe. Nie panikować, aby nie mieć później problemów. Będziemy pracować i wierzyć w to co robimy.
Cel na ten sezon - wysokie miejsce przed play-off, wyjście z grupy FIBA Europe Cup i poprawienie wyniku w Suzuki Pucharze Polski?
- Dla mnie najważniejsze jest to, abyśmy ustabilizowali swoją pozycję i byli zespołem z górnej części tabeli. Zawsze, w każdym meczu, będziemy grali o zwycięstwo. Nie chcę stawiać celów minimum, bo tak też nie robiliśmy w roku ubiegłym. Nie chcę też zostać zrozumianym arogancko, że będziemy wygrywać wszystko jak leci. Chodzi o pewne podejście - chcemy w każdym kolejnym meczu walczyć o zwycięstwo. Nie boimy się nikogo. Natomiast oczywiście, niekoniecznie w każdym meczu uda nam się wygrać - taki jest sport. Nie lubię stawiać sobie celu minimum. Mamy swój cel - walka w każdym meczu o zwycięstwo. Czekamy na to, co da nam parkiet.
Rozmawiał Marcin Bodziachowski
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |