Autor: Marcin Bodziachowski fot. Jacek Prondzynski
2019-06-13 20:00:37
Tane Spasev prowadzi Legię od listopada 2017 roku. W minionych rozgrywkach poprowadził nasz zespół do zaciętego ćwierćfinału mistrzostw Polski, a w tym tygodniu podpisał dłuższą umowę z naszym klubem. Zachęcamy do przeczytania rozmowy z macedońskim szkoleniowcem Legii Warszawa.
Czy wyobrażał sobie trener, przychodząc do Legii, która była bez wygranej w lidze, że w tak krótkim czasie, uda się zrobić taki postęp?
Tane Spasev: Przez tych kilka miesięcy poprzedniego sezonu poznałem sytuację w Legii, ten czas wiele dał. Wiedziałem jaki jest to klub, jacy kibice, prezes i osoby zarządzające klubem. Już wtedy wiedziałem, że dobre wyniki będą możliwe szybciej niż innym mogło się wydawać.
Postawił trener na zawodników, na których wielu "ekspertów" nie liczyło. Dla części z nich były to pierwsze tak poważne role w ekstraklasie. Można powiedzieć, że właśnie wybór odpowiednich graczy był kluczem, lub może podstawą sukcesu?
- Po pierwszym sezonie Legii w ekstraklasie, nie chcieliśmy eksperymentować. Dlatego przed poprzednim sezonem wziąłem zawodników, z którymi pracowałem wcześniej, lub takich, o których wiem, jak grali w przeszłości, wiem co mogą zrobić, jakie mają możliwości i talent. I to się udało.
Patryka Nowerskiego, którego komentatorzy Polsatu dobrze poznali dopiero w play-off z Arką, trener dostrzegł już rok wcześniej - po jednym treningu właściwie uznał, że ten zawodnik przyda się drużynie. Chociaż akurat wtedy nie udało się go pozyskać od razu.
- No właśnie, wtedy nie udało się go podpisać. Widziałem go tylko jednego dnia, bo na tyle mógł przyjechać do Warszawy na trening. Zrobiliśmy mu testy i widziałem, że ten chłopak ma potencjał, niesamowitą fizyczność, dobrą głowę. Od razu widziałem, że to gracz na PLK, tylko potrzebuje dostać szansę. Dałem mu tę szansę, a Patryk pracował bardzo fajnie, ciężko. Był ważną osobą w szatni.
Istotne bez wątpienia było także postawienie na Sebastiana Kowalczyka. Od początku trener w niego wierzył, a Kowalczyk grał równo przez cały sezon.
- Znam Sebastiana bardzo dobrze, bo pracowałem z nim wcześniej przez dwa sezony. To chłopak, który ma fajne IQ koszykarskie. Dałem mu prowadzić zespół i nie zawiodłem się, on to bardzo dobrze robił.
Omar Prewitt trafił do Legii dość późno, ale okazał się strzałem w dziesiątkę. Od początku był trener przekonany, że da drużynie taką wartość, będzie taki wszechstronny?
- Wiedziałem po scoutingu na jego temat, chociaż nigdy wcześniej razem nie pracowaliśmy. Oglądałem jego mecze kiedy grał na Litwie oraz w Grecji i wiedziałem, że to jest chłopak, który może bardzo dobrze grać pick'n'roll, a nie każdy trener gra pick'n'roll z takimi "trójkami", czy "czwórkami". Wiedziałem, że może być bardzo trudny do zatrzymania dla graczy w polskiej lidze.
W tym sezonie Legia była klubem, który właściwie nie mylił się na rynku transferowym. O czym świadczy najlepiej minimalna liczba roszad w trakcie sezonu. Kiedy inne drużyny wymieniały wielu graczy, w Legii doszło raptem do jednej zmiany.
- To było spowodowane tym, o czym powiedziałem wcześniej - nie chcieliśmy eksperymentować i zakontraktowaliśmy zawodników, których znałem i pracowałem z nimi w Chimkach, czy Asseco. Obcokrajowcy, którzy do nas przyjechali byli bardzo dobrze zeskautowani. Kiedy podpisywaliśmy z nimi umowy, wiedzieliśmy, że to trafny wybór.
Bobby Word zagrał w trzech sparingach, ale uznaliście, że nie będzie wzmocnieniem drużyny. Czego mu zabrakło?
- Bobby Word to jest fajny zawodnik, ale była dość długa przerwa od ostatniego czasu kiedy go widziałem do naszego zgrupowania. Przez sześć miesięcy nie grał w koszykówkę i to było widać - różnica pięciu kilogramów. Widząc go w Lublinie wiedzieliśmy, że aby doszedł do pełnej formy, potrzeba będzie 2-3 miesięcy, stąd też taka ostateczna decyzja, że do nas nie trafił.
W sezonie zasadniczym największą niespodzianką, jaką sprawiła Legia była wygrana z Toruniem na Bemowie. Ale chyba mało kto podejrzewał, że seria z Arką w play-off potrwa dłużej niż trzy gry.
- Nasz zespół rósł w trakcie sezonu i play-off był takim podsumowaniem dobrej gry. Tak przygotowywaliśmy się zresztą, że najwyższa forma przyjdzie właśnie na play-offy. Mimo tych kontuzji, które mieliśmy po drodze.
Wiadomo, że to tylko gdybanie, ale z Mo i Omarem, awans do półfinału byłby jeszcze bardziej możliwy?
- I tak mieliśmy szanse na ten półfinał. W piątym meczu zabrakło nam trochę skuteczności w ataku, ale i tak mogliśmy powalczyć o półfinał. Z Mo i Omarem na pewno byśmy awansowali do półfinału.
Kuba Karolak grał kapitalne mecze z Arką, ale wydaje się, że największym wygranym tej fazy rozgrywek był chyba Mariusz Konopatzki, który osiągnął szczyt formy i pokazał to co ma najlepszego w sobie.
- Może tak to wygląda, bo każdy patrzy akurat na ten play-off. Ale Mariusz Konopatzki był trzy razy MVP w meczach rundy zasadniczej - dwa razy z Treflem, raz z Krosnem - on te mecze nam wygrał, dzięki tej energii, którą nam dał, poprzez jego rzuty i trójki. Kuba Karolak natomiast grał bardzo dobrze nie tylko z Arką. Niesamowicie zagrał ze Startem Lublin na Ursynowie, kiedy również wygrał nam mecz. Play-off to była kulminacja całego sezonu, do tego graliśmy z mocną Arką i każdy wiedział o co gra. Nie zapomnijmy też o tym, jak wspaniale zagrał na Bemowie z Arką Sebastian Kowalczyk. Dał 20 punktów, 8 asyst. Co wtedy robił Filip Matczak, to był naprawdę wysiłek zespołowy.
Pod koniec poprzedniego sezonu, powtarzał trener, że chciałby, aby Warszawa doczekała się drużyny, z której będzie mogła być dumna. I taki zespół widzieliśmy już po roku, w trakcie ostatnich play-off. Na co Warszawa może liczyć w kolejnym sezonie?
- Kiedy mówiłem te słowa rok temu, to mało kto w nie wierzył. Mam nadzieję, że podobnie będziemy zadowoleni, kiedy usiądziemy do podobnej rozmowy za rok - bardzo chciałbym, aby koszykarska Legia z dobrej strony pokazała się w Europie, a kibice Legii byli dumni z zespołu, który walczy o medal mistrzostw Polski.
Podpisanie kontraktu 2+1 to w koszykarskim światku chyba oznaka wiary w daną osobę, a z drugiej strony szansa na stabilizację.
- Mało jest takich właścicieli klubu, którzy tak wierzą w trenera. Jestem bardzo wdzięczny Jarkowi Jankowskiemu, Dariuszowi Mioduskiemu i każdej osobie zarządzającej klubem. Oni już po pierwszym sezonie widzieli potencjał, mieli też wizję, że podołam poprowadzić ten zespół w dobrym kierunku. Zaufali mi. I właśnie to zaufanie jest dla mnie ważniejsze, bo nie ukrywam, że miałem ofertę z innego klubu, która była nawet bardziej atrakcyjna finansowo. Dziękuję Jarkowi Jankowskiemu i właścicielom Legii za zaufanie, jakim mnie obdarzyli.
Brak codziennego kontaktu z najbliższą rodziną to największe wyrzeczenie dla trenera?
- Obecnie jest bezpośrednie połączenie lotnicze pomiędzy Warszawą i Skopje, a samoloty kursują każdego dnia. To nie jest aż takie uciążliwe, jakby się mogło wydawać. W ostatnim sezonie, rodzina odwiedzała mnie 8 razy. W nadchodzącym sezonie, niewykluczone, że rodzina przyjedzie do mnie na stałe, a syn pójdzie tutaj do szkoły. On zresztą mówi po polsku.
A jak trenerowi przyszła nauka języka polskiego?
- Sam widziałeś. Ten wywiad jest przecież w całości po polsku. Nie brałem lekcji języka polskiego, ale to też będzie mój piąty sezon w Polsce i w tym czasie nauczyłem się wiele.
Wiele osób powtarzało, że mało który zespół jest tak dobrze przygotowany jak Legia. Czy to oznacza, że przygotowania do kolejnych rozgrywek będą wyglądały podobnie do tych zeszłorocznych? I czy również odbędą się w Zakopanem?
- Prawdopodobnie nie będzie to Zakopane, ale również będzie obóz przygotowawczy i system przygotowań będzie podobny. Ten okres jest najważniejszy, co potwierdzi każdy zespół. Odpowiednie przygotowanie fizyczne do rozgrywek jest niezwykle istotne.
Już dziś można powiedzieć, że cele klubu będą wyższe niż przed rokiem. Czy kadra drużyny przejdzie aż taką rewolucję jak przed rokiem, czy raczej kibice mogą oczekiwać jedynie drobnych korekt?
- Zostanie trochę więcej zawodników niż rok wcześniej. Będę rozmawiał z prezesem klubu na temat budżetu na zawodników i to także będzie miało wpływ na zmiany kadrowe.
Powtarzał trener także, że wiele zawdzięcza swojemu sztabowi. Może trener zdradzić, jaki jest podział obowiązków dwóch asystentów - Nikoli i Marka, jak wyglądają Wasze narady?
- Moimi asystentami byli Marek Zapałowski i Nikola Vasilev - bardzo fajnie pracowali przez cały sezon. Nikola pracuje nad obroną przeciwników, a Marek rozpracowuje atak rywali oraz naszą obronę. Nikola natomiast odpowiada za nasz atak. Mamy też na ławce Roberta Chabelskiego oraz Tomasza Gniedziuka, to też jest pomocne. Marek i Nikola też mają swój podział obowiązków, kto patrzy na tablicę wyników, kto obserwuje ławkę rywali, sprawdza liczbę fauli. Dzień po każdym meczu, rozpoczynamy przygotowania do kolejnego spotkania. Na początek skupiamy się na przeciwniku. Spotykamy się przed treningiem i Nikola mówi o obronie przeciwnika, Marek mówi o ataku. Przygotowujemy plan jak ich bronimy i atakujemy. Oglądam video, które przygotowali moi asystenci.
W tym sezonie trzeba było jeszcze uważać na zmiany, ze względu na przepis o Polakach na parkiecie. Teraz to ulegnie zmianie. Czy z perspektywy trenera, to dobra decyzja - niewymuszająca przebywania na parkiecie konkretnej liczby zawodników z polskim obywatelstwem?
- Dla mnie to dobra zmiana. W swojej pracy w Polsce pokazałem, że nie ma znaczenia, czy ktoś jest Polakiem, czy obcokrajowcem - gra zawodnik. Tak też będzie nadal. Kowalczyk był naszą pierwszą jedynką i w najbliższym sezonie również nią będzie. Obywatelstwo nie ma dla mnie znaczenia.
W trakcie sezonu, minuty w ekstraklasie dostali m.in. Sadowski, Sączewski i Kucharski. Można te wejścia nazwać na zachętę do dalszej ciężkiej pracy?
- Tak. Sadowski to bardzo fajny chłopak, warszawiak. Jest wysoki i na razie wciąż młody. To będzie przyszłość Legii i Polski. Dla mnie to bardzo ważne jak on się rozwija. Sączewski i Kucharski to też młodzi chłopcy, którzy dostali szansę. Bardzo ciężko pracowali i dali nam pozytywną energię na treningach z "weteranami" - bardziej doświadczonymi zawodnikami pierwszego zespołu.
Na dziś może zbyt wcześnie, by mówić o konkretnym celu Legii na kolejny sezon. A czy trener stawia sobie jakiś cel osobisty? Może mniejszą liczbę przewinień technicznych?
- Pierwszym celem jest to, że chcę wygrać każdy mecz. Tak było również do tej pory. Tak samo było z Polpharmą, w ostatnim meczu sezonu zasadniczego [w tym meczu kontuzji doznał Omar Prewitt - przyp. M.B.]. Teoretycznie mogłem posadzić podstawowych graczy na ławce, żeby odpoczywali przed fazą play-off. Ale my chcemy wygrać każdy mecz - taka jest Legia - będziemy walczyć w każdym spotkaniu o zwycięstwo. Jak przegramy, ale damy z siebie wszystko - serce i pasję, to nie ma problemu. Jeśli chodzi o faule techniczne to można powiedzieć, element gry. Chociaż w tym sezonie faktycznie miałem ich zbyt dużo. To może być moja wina, ale kiedy w zespole jest wielu młodych zawodników, to bywa więcej nerwów. Czasem trzeba ich bardziej zaangażować, jest więcej emocji, a z tego wynikają później te przewinienia.
W tym sezonie Legia mogła sprawić większą niespodziankę w rozgrywkach Suzuki Pucharu Polski. Trener wskazywał, że trochę zabrakło zebrania całego zespołu w jednym miejscu, w hotelu, co miały zapewnione pozostałe zespoły grające w turnieju finałowym.
- Puchar Polski traktowaliśmy i będziemy nadal traktować bardzo poważnie. Tak jak mówiłem, chcemy wygrać każdy mecz. Polpharma bardzo dobrze zagrała ten mecz na Ursynowie przeciwko nam. W każdym meczu musimy wkładać serce, walkę i pasję, a jeśli mimo wszystko przytrafi się porażka - zdarza się. Byłem bardzo zły po meczu Pucharu Polski, bo w pierwszej połowie tego nie widziałem. W przerwie mieliśmy z graczami męską rozmowę w szatni i po zmianie stron nasza gra była już fajna, ale ostatecznie nie udało się wygrać.
Kiedy drużyna rozpocznie przygotowania do nowego sezonu?
- Sześć lub siedem tygodni przed pierwszym meczem. Osobiście preferuję 7 tygodni przygotowań. Nie ma sensu zaczynać bez 90 procent zawodników, którzy będą naszymi graczami w nadchodzących rozgrywkach.
Rozmawiał Marcin Bodziachowski
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |