Autor: Marcin Bodziachowski fot. Marcin Gacoń 2016-01-27 23:59:00
"Sześć ostatnich minut to wzór, może nie ataku, ale tego co zrobiliśmy w obronie - ilości przechwytów, nacisku na piłkę i defensywy, która sprawiła, że rywale nie mieli łatwych rzutów za 3" - powiedział po meczu ze Zniczem Michał Spychała, trener Legii Warszawa.
"Może były nam potrzebne takie emocje i takie zwycięstwo. W szatni powiedziałem, że bardziej się cieszę z tego zwycięstwa, chociaż kosztowało mnie i pewnie wszystkich, bardzo dużo nerwów, bo to pokazało charakter i chęci tego zespołu do wygrywania i walki o wszystko. Mamy pewien wykładnik, do którego możemy teraz odnosić się. Będziemy dążyć do tego, żeby grać tak jak dzisiaj 5-6 ostatnich minut. Wcale nie chodzi o trafianie, a o trafianie, energię i życie razem. Jestem bardziej zadowolony, że stało się tak, niż byśmy w łatwy sposób wygrali, jak niektóre mecze wcześniej. Zmiany w składzie, na jedynce wyniknęły z koncepcji, mocniejszej defensywy i zbiórki, a także nie grania na koźle. Wiemy, że Łukasz Wilczek preferuje to granie. On, nie mogę powiedzieć, tworzy pozycje, ale potrzebowałem akurat czegoś innego i musiałem z porozmawiać z nim, o tym czego potrzebuję. Później zresztą jak wyszedł, zagrał 2-3 razy te ataki, które chłopcy grali bez niego. Myślę, że to świetnie wyszło, bo albo były punkty, albo wymuszone faule. Marek w pierwszej połowie nie prezentował się źle, dał 4-5 minut odpocząć Łukaszowi, potem była inna koncepcja. Co do Czarka, wiedziałem już wczoraj, że dziś go nie wpuszczę, bowiem pojawiły się problemy z jego nadgarstkiem i były na tyle dokuczliwe, że nie chcieliśmy ryzykować, myśląc wtedy o meczu ze Spójnią. Teraz już wiemy, że przez jakiś czas, będziemy musieli sobie radzić bez niego. No cóż, tak już jest, dobrze że mamy tylu ludzi i w pewnym sensie byliśmy na to przygotowani" - powiedział szkoleniowiec Legii.