Autor: Marcin Bodziachowski fot. Marcin Bodziachowski
2022-05-04 22:37:00
"Duże słowa uznania dla naszych zawodników, że szczególnie w dogrywce wytrzymali, obroniliśmy kilka akcji, zdobyliśmy punkty i wygraliśmy na bardzo ciężkim terenie we Włocławku" - powiedział po pierwszym półfinałowym meczu z Anwilem, trener Wojciech Kamiński.
Wojciech Kamiński (trener Legii): Dziękuję zawodnikom Anwilu Włocławek i trenerowi Frasunkiewiczowi za świetne zawody, walkę i zaangażowanie. Dziękuję kibicom włocławskim za doping, stworzenie tej atmosfery. Gratuluję swoim zawodnikom. Prowadziliśmy niemal przez pełne 40 minut, a niedużo brakowało, byśmy ten mecz przegrali. Powiem szczerze, że w dogrywce był taki moment, gdzie złe myśli wkradły mi się do głowy. Naprawdę duże słowa uznania dla naszych zawodników, że to wytrzymali, obroniliśmy kilka akcji, zdobyliśmy punkty i wygraliśmy na bardzo ciężkim terenie we Włocławku.
Robert jest takim zawodnikiem, że im trudniej, tym jemu łatwiej. Kiedy rzucał w dogrywce, pomyślałem sobie, że w końcu musi wpaść. Tyle rzuca, a jest to niesamowity strzelec, człowiek, który mnóstwo czasu poświęca na pracę. Oczywiście nie rzuca o tablicę, bo bym skłamał, ale wierzy w swój rzut. Obrona Anwilu była tak dobrze zorganizowana, zacieśniali strefę do ominięć dla niego, że wybrał taki rzut, bo to był łatwiejszy rzut. Na dziesiątym metrze nikogo nie było. A, że on jest w stanie trafiać to wiemy, a dzisiaj przekonali się o tym również kibice we Włocławku.
Drużyna buduje się przez cały sezon. Nie ma na razie sensu opowiadać jakichś historii, bo na razie nic nie wygraliśmy. Wygraliśmy serię ćwierćfinałową i jeden mecz w półfinale. Przegraliśmy kilka meczów, których przegrać nie powinniśmy. Myślę, że to doświadczenie zdobyte... może nie dla Łukasza Koszarka, bo on zagrał już tyle meczów, że z takimi sytuacjami inaczej sobie radzi, ale dla wielu naszych zawodników to było dobre doświadczenie, i w końcówce tego sezonu to procentuje. Zawodnicy muszą wierzyć w to co robią. Im ich rzuty są oddawane później, na większym zmęczeniu, tym działa większa automatyka. Jeżeli ktoś ćwiczy i rzuca dużo, to automatyka zaczyna działać i psychika się wyłącza.
Nie chciałem brać czasu pod koniec regulaminowego czasu gry, bo tym samym dałbym szansę Anwilowi na ustawienie obrony. Trzeba mieć zaufanie do zawodników. Wiedzieliśmy kogo chcemy atakować, nie zawsze to wychodziło. Wiedzieliśmy kto ma mieć piłkę w ostatniej akcji, a jeżeli takie rzeczy były poustawiane, to biorąc czas, wziąłbym go dla przeciwnika.
Grzegorz Kamiński miał już świetne mecze w tym sezonie. Po prostu przeciwnik, jakim była Stal Ostrów, a dokładniej tamten matchup nie był najlepszy dla niego. Musieliśmy podjąć taką decyzję meczową. Dzisiaj mówiłem na odprawie, że czasami tak jest, że ktoś zagra 3 minuty i nie odda rzutu, a w kolejnym meczu zagra 15 minut i trafi wszystko. Trzeba być cierpliwym, grać dla zespołu i myśleć o tym, aby zespół wygrywał, a nie o swoich statystykach.
Dariusz Wyka (podkoszowy Legii): To był naprawdę bardzo wyrównany mecz, którego żadna z drużyn nie chciała przegrać. Na boisku sypały się iskry. Gospodarze doprowadzili do dogrywki, ale my się nie poddaliśmy i wygraliśmy czterema punktami. (...) Jak przygotowywaliśmy się do krycia Dimca nie mogę zdradzić, bo mamy następne mecze z Anwilem. Mamy plan na Zigę i będziemy go realizować do końca serii.
Przemysław Frasunkiewicz (trener Anwilu): Powoli, słabo zaczęliśmy ten mecz. Byliśmy jacyś dzicy, wpędziliśmy się niepotrzebnie w szybkie rzuty. Po czym w drugiej połowie wyprodukowaliśmy spot-upów dużo więcej, ale jak się zacznie mecz od głupich trzech rzutów, to potem nawet otwarty spot-up jest problemem. To była główna przyczyna porażki. W obronie realizowaliśmy założenia. Parę razy popełniliśmy prosty błąd, jak prosta penetracja Rakhmana w prawo. W takim meczu, takie małe rzeczy, których jest niewiele, składają się w jedną całość. W dogrywce wdarło się trochę nonszalancji i przez to niestety przegraliśmy.
Wydaje mi się, że każdy kto gra zawodowo bardzo chce i powinien chcieć. To nic nowego i nic w tym nieprawidłowego. Każdy zawodnik jest inaczej nastawiony do meczu. Jedni są spokojni, inni głupio się uśmiechają i taką mają reakcję na stres. Jeżeli sam wpędzasz się w głupie akcje, zaczynasz mecz od 0/4, zawodnicy to wiedzą, a potem nie możesz trafić otwartego rzutu. Czy to się bierze z przemotywowania? Może bierze się ze zbyt dużej nonszalancji.
Uważam, że Mathews był jednym z bardziej skoncentrowanych graczy na początku. To, że miał dobrego zawodnika naprzeciwko siebie to normalna rzecz. On jako jeden z nielicznych nie spanikował. Nie grał może dobrze, ale nie widać było po nim nerwowości, pomimo że miał problemy z Johnsonem. To inni zawodnicy robili dziwne rzeczy.
Atakuje się wielu zawodników, a nastawienie się na jednego gracza nie jest najlepsze, bo traci się całe flow ofensywy. Słyszałem różne komentarze, że gdy ktoś ma cztery faule, my gramy tak, aby popełnił piąty faul. To nie tak, gramy z tym zawodnikiem, bo on mając cztery przewinienia zupełnie inaczej broni. Nie chodzi o "wyfaulowanie". "Koszara" znam sto lat i wiem, że jak się zepnie to broni. Umie to robić i wielokrotnie widziałem, kiedy Łukasz w ważnych momentach grał bardzo dobrą obronę. Zagapienie się, po którym Łukasz wybił nam piłkę, gdzie nie powinniśmy być w tym miejscu, tylko gdzie indziej, to jest kwestia doświadczenia.
Chciałem wpuścić dzisiaj ponownie Kamila Łączyńskiego, ale usłyszałem niejednoznaczną odpowiedź odnośnie jego zdrowia, więc z niego zrezygnowałem. Mam nadzieję, że w następnym meczu będzie mógł grać. Mathews grał praktycznie tyle samo co Johnson. Mieliśmy dzisiaj po kontuzji "Łączki", czterech graczy kontuzjowanych, więc ktoś te minuty wypełnić musiał.
Bojanowski na pewno nie zagra w kolejnych meczach z Legią. Kowalczyk nie wiem. Chciałbym mieć deklarację od zawodnika, jaką miałem od Szymona Szewczyka, jak wypadł mu bark - "mogę grać". Wtedy ew. ludzie się tym zajmujący mówią mi, że nie może grać. Takie coś chciałbym usłyszeć, a takie 50/50 to nie czuję tego.
Marcin Woroniecki (zawodnik Anwilu): Niestety dzisiaj trochę więcej zimnej krwi i chłodniejsze głowy zachowali zawodnicy Legii. W dogrywce, gdzie zbudowaliśmy przewagę, mogliśmy zagrać spokojniej tę końcówkę, ale taka jest koszykówka. Niestety dzisiaj przegrywamy, czyścimy głowy, analizujemy dzisiejsze spotkanie i pojutrze wychodzimy, aby wyrwać pierwsze zwycięstwo w półfinale.
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |