Autor: Radosław Kaczmarski fot. Marcin Bodziachowski
2019-11-13 20:10:15
Świetny początek w wykonaniu Finów wpędził Legię w kłopoty, ale stołeczni koszykarze nie poddają się do samego końca. Przez 30 minut gonili rywala aż w końcu dopięli swego. Dwóch dogrywek potrzeba było do wyłonienia zwycięzcy, którym okazali się być gospodarze.
Gospodarze zaczęli od szybkich ataków, często kończąc skutecznie akcje na długo przed końcem regulaminowych 24 sekund. Udane akcje zaowocowały przewagą w postaci prowadzenia 15:8 w połowie pierwszej kwarty. Liderem warszawskiego zespołu był Filip Matczak z sześcioma punktami na koncie. Za sprawą dwóch celnych rzutów za trzy z rzędu Finowie uciekli warszawianom na dystans dziesięciu „oczek” (21:11). Gospodarzom dopisywała skuteczność zza łuku: cztery próby z sześciu zakończyły się sukcesem. Pierwsza kwarta wyraźnie na korzyść pzreciwników, 31:14.
Nieco lepiej drugą odsłonę meczu zaczęli podopieczni trenera Tane Spaseva, ale po chwili gra się wyrównała. Legioniści razili nieskutecznością, nawet z czystych pozycji. Po celnym rzucie Przemysława Kuźkowa Kataja prowadziła 37:25, w fińskim zespole prym wiódł Omar Calhoun, który w ciągu niemal 14 minut gry zgromadził na swoim koncie 15 punktów. Tuż przed wybrzmieniem syreny oznaczającej koniec pierwszej połowy z dystansu trafił Jakub Nizioł. Do szatni drezyny udały się przy prowadzeniu gospodarzy 50:40.
Trzecią kwartę od celnej „trójki” rozpoczął Michał Michalak. Po rzutach wolnych Filipa Matczaka przewaga Finów stopniała do siedmiu punktów. Ponownie jednak w grze stołecznego zespołu coś się zacięło, a stan ten wykorzystali Finowie. Omar Calhoun, Jarred Jackson i Brandon Walters sprawili, że miejscowi wygrywali 61:45 po czterech minutach od momentu powrotu z szatni. Legioniści nie potrafili przejąć inicjatywy, zaliczyć udanej serii punktowej, choć zdołali odrobić kilka punktów. Przed decydującą częścią meczu miejscowi wygrywali 71:62.
Oblicze gry odmieniło się w czwartej kwarcie – trzy rzuty osobiste na punkty zamienił Filip Matczak, za trzy trafił Drew Brandon, a wsadem akcję zakończył Jakub Nizioł. Mocny początek Legii i tablica wyników pokazała zaledwie dwupunktowe prowadzenie gospodarzy 73:71. Kataja odpowiedziała trafieniem Waltersa, ale Jakub Nizioł po raz kolejny skarcił rywali trafieniem z dystansu. Odważne wejście pod kosz Michała Michalaka przyniosło efekt i wyprowadziło Legię na prowadzenie 77:75. Ten sam zawodnik kilkanaście sekund później trafił również za trzy i skłonił trenera Finów do poproszenia o przerwę. Sytuacja wkrótce zmieniła się i Kataja odzyskała prowadzenie. O losach spotkania decydowały ostatnie jego momenty – na pięć sekund przed końcem regulaminowego czasu gry faulowany był Michał Michalak, ale wykorzystał tylko jeden rzut osobisty, który dał Legii remis 87:87. Kataja miała jeszcze rzut mogący dać jej zwycięstwo, ale Joni Herrala chybił i do rozstrzygnięcia starcia niezbędna była dogrywka.
W niej stołeczny zespól wyszedł na czteropunktowe prowadzenie (94:90), ale nie trwało ono długo i wkrótce tablica wyników ponownie pokazała remis, a po kolejnych akcjach gospodarzy punkty swojemu zespołowi (97:94) na 40 sekund przed końcem dogrywki zapewnił najlepszy tego dnia na parkiecie Omar Calhoun. Wojskowi grają jednak do końca i nie zamierzali poddawać się również tym razem. Do remisu 97:97 doprowadził Drew Brandon i po raz kolejny przed szansą zwycięstwa stanęła Kataja, po raz drugi nie wykorzystując jej, co oznaczało drugą dogrywkę. Od pięciu punktów z rzędu zaczęli ją miejscowi, lecz legioniści szybko odrobili straty i wyszli na minimalne prowadzenie dzięki rzutom Michała Michalaka i Michaela Finke. Zmęczenie dawało o sobie znać coraz bardziej, Legia coraz wolniej poruszała się po boisku, odrabianie wysokich strat kosztowało sporo zdrowia. Swój koncert grał Omar Calhoun. To właśnie ten zawodnik zadał decydujący cios trafiając za trzy punkty na 29 sekund przed końcem drugiej dogrywki. Warszawianie nie zdołali odrobić strat, przegrali po wyczerpującym starciu 105:112.
Z bilansem jednego zwycięstwa i trzech porażek Legia zajmuje trzecie miejsce w tabeli grupy H FIBA Europe Cup. Za tydzień, w środę, 20 listopada o godzinie 20:00 w hali Koło legioniści podejmą węgierski Egis Kormend.
Kataja Joensuu – Legia Warszawa 112:105 po 2 dog. (31:14, 19:26, 21:22, 16:25, 10:10 d., 15:8 2d.)
Kataja: Omar Calhoun 39, Jarred Jackson 28, Brandon Walters 16, Fiifi Aidoo 13, Matias Ojala 9, Samuli Vanttaja 4, Valtteri Leppanen 3, Valtteri Mervola 0, Jomi Herrala 0, Valtteri Pihlajamaki -.
Trener: Juha Sten, as. Petri Virtanen
Legia: Filip Matczak 22, Michał Michalak 21, Jakub Nizioł 16, Drew Brandon 15, Michael Finke 13, Patryk Nowerski 12, Przemysław Kuźkow 3, Dawid Sączewski 3, Jakub Sadowski 0, Szymon Kiwilsza 0, Sebastian Kowalczyk -.
Trener: Tane Spasev, as. Marek Zapałowski, Renatas Kurilionokas
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |