Autor: Marcin Bodziachowski fot. Jacek Prondzynski
2015-09-30 12:00:00
Jakub Rzeźniczak, gdy tylko znajduje czas, z trybun wspiera koszykarzy Legii. Polecamy rozmowę z kapitanem piłkarskiej Legii na tematy koszykarskie.
Po poprzednim sezonie w kadrze koszykarskiej Legii doszło do kilku zmian. Jak ocenisz szanse na powodzenie "Operacji Awans"?
Jakub Rzeźniczak: Bardzo mocno trzymam kciuki za koszykarską sekcję. Mam nadzieję, że osiągną cel, jaki sobie postawili. Cieszę się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. W pomoc sekcji zaangażował się prezes Leśnodorski, więc ona na pewno odbuduje się i wróci do najwyższej klasy rozgrywkowej. Piłka nożna i koszykówka to najbardziej popularne sporty w Polsce. Fajnie, jeśli Legia wróci do TBL. Słyszałem o zamieszaniu z halą, szkoda że sekcja nie ma miejsca, w którym mogłaby jednocześnie trenować i rozgrywać mecze. Ważne, że zainteresowanie tą sekcją wzrasta, kibice wspierają drużynę.
Koszykarska Legia mówi głośno, że celem na ten sezon jest awans. Inne drużyny I-ligowe, nawet te, które mają kadrę na podobnym poziomie, jak choćby Krosno, są bardziej powściągliwe - nikt inny nie mówi, że walczy o awans.
- Wydaje mi się, że sama nazwa klubu - Legia Warszawa, zobowiązuje do tego, by walczyć o najwyższe cele. Takim celem na najbliższy sezon jest dla koszykarzy awans. Trzeba do niego dążyć, a poprzeczkę stawiać sobie jak najwyżej. Myślę, że chłopaków stać na to. Wygrali pierwsze spotkanie w Katowicach, więc dobrze zaczęli sezon i mam nadzieję, że tak samo będzie w kolejnych spotkaniach.
Samo mówienie o "Operacji Awans" nie będzie działało niekorzystnie dla drużyny? Inne zespoły będą zmobilizowane potrójnie - nie tylko na mecz z Legią, ale i na rywala, który za wszelką cenę chce awansować.
- Mam nadzieję, że to będzie bardziej mobilizowało naszych chłopaków niż przeciwników. Na pewno każdy walczy o swoje, ma swoje cele, a sama nazwa Legii będzie dodawała motywacji przeciwnikom. Najważniejsze, by legioniści znali swoją wartość i budowali pewność siebie. Istotne jest, że mają wsparcie kibiców i osób związanych z klubem. Wymagania w Legii, bez względu na dyscyplinę, zawsze będą wysokie. Trzeba poradzić sobie z dodatkową presją, której dodaje narzucony cel. Najważniejsze, żeby naszych koszykarzy to nie deprymowało, a dodatkowo mobilizowało.
Byłeś na derbowym meczu w II lidze na Torwarze. Dla piłkarzy Legii taka liczba widzów i atmosfera to żadna nowość, na koszykarskich parkietach to jednak coś niespotykanego. Jak wspominasz tamto spotkanie?
- Atmosfera na tym meczu była niesamowita. Pamiętam, że serpentyny rzucone z trybun zakryły praktycznie cały parkiet. To na pewno niesamowite przeżycie dla tych chłopaków. W klasie rozgrywkowej, w której występują, to z pewnością ewenement. My grając przy Łazienkowskiej jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Pamiętam jednak jak zaczynałem swoją przygodę z piłką, wtedy każdy mecz, na którym było wielu kibiców, wzbudzał we mnie dodatkową adrenalinę i mobilizację. To daje koszykarzom kopa i jestem przekonany, że oni już teraz czekają na kolejne spotkania, które z tego co wiem, w tym sezonie również mają się odbyć na Torwarze. Przed tymi meczami, żadna dodatkowa mobilizacja nie będzie potrzebna. Sama obecność kilku tysięcy ludzi na trybunach dodaje siły.
Pierwszy mecz na Torwarze koszykarze zagrają 11 października, parę godzin przed meczem z Irlandią. Wybierasz się na to spotkanie, czy może od razu idziesz się na stadion Narodowy?
- Z chęcią wybiorę się na mecz koszykarzy. Nie wiem jeszcze, czy będę na meczu z Irlandią - tak daleko jeszcze nie wybiegam myślami. Jeśli tylko mecz koszykarzy na Torwarze nie będzie z niczym kolidował, na przykład z treningiem drużyny, na pewno przyjdę. Zresztą regularnie, gdy tylko mogę, chętnie chodzę na mecze koszykarzy Legii. Jestem kibicem sportu, kibicem Legii, nie tylko tej piłkarskiej. Trzymam kciuki za wszystkie drużyny Legii Warszawa, we wszystkich dyscyplinach. W koszykówkę lubiłem grać za młodu i z wielką przyjemnością oglądam mecze naszej drużyny.
Przed meczem na Torwarze, odbędzie się koszykarski piknik dla dzieci. W ostatnim czasie dzieciaki zdecydowanie wcześniej rozpoczynają treningi - choćby w Legia Soccer Schools, czy Legia Basket Schools, biorą udział 3-latki. Kiedyś treningi rozpoczynało się zdecydowanie później. Myślisz, że to pomoże w podnoszeniu poziomu polskich sportowców?
- Myślę, że to wpłynie na wyższy poziom. Ważne, by u dzieci zaszczepić chęć uprawiania sportu. Czasy zmieniają się i sport musi toczyć boje z telewizją, komputerem, czy Internetem. Dzieci wolą siedzieć i grać w kosza, czy piłkę na konsoli, niż na żywo. Im wcześniej pokaże im się, jak wielką radość daje uprawianie sportu, tym lepiej dla nich. To będzie też z korzyścią dla sekcji, bo jeśli ktoś trenuje 6 lat dłużej, to jakieś umiejętności w tym okresie zdobędzie. Może za kilkanaście lat, maluchy, które teraz zaczynają, będą stanowiły o sile nie tylko koszykarskiej Legii, ale również reprezentacji Polski. Uważam, że to bardzo dobre ruchy. Fajnie, że towarzyszy temu tak duże zainteresowanie. Sport jest fajny i dobrze go uprawiać - nie tylko piłkę, czy koszykówkę, każda aktywność jest wskazana dla dzieci. W tym wieku zajęcia traktowane są jeszcze w formie zabawy, bo nie ma co wprowadzać presji i rywalizacji już w wieku trzech lat. Istotna jest rola trenerów, by zaszczepić dzieciom przyjemność z takich zajęć. Za moich czasów była duża presja na wynik, co niektórych młodych zniechęcało. Najważniejsze, żeby zaszczepić radość i przyjemność z uprawiania sportu.
Co podoba Ci się w koszykówce? Olek Wandzel zauważył, że w porównaniu z piłką nożną, jest więcej zwrotów akcji, więcej się dzieje.
- Jeśli popatrzy się na wyniki, często drużyna, która wysoko przegrywa, może nadrobić wynik. W piłce takie zwroty akcji zdarzają się dużo rzadziej. Łatwiej rzucić 20 punktów, niż zdobyć 4-5 bramek, jeśli się przegrywa. To jest fajne w koszykówce, a także to, że to bardzo widowiskowy sport. Pod koszem jest wiele interesujących zagrań, wsady - to jest na niesamowitym poziomie. Byłem kiedyś zagorzałym fanem NBA, szczególnie gdy grał jeszcze Michael Jordan i Chicago Bulls było na topie. Byłem wtedy małym chłopcem, ale śledziłem koszykówkę. Jakiś czas temu miałem przyjemność być na meczu NBA - Miami Heat i cała otoczka, jaka panuje tam przy okazji meczu, to coś niesamowitego. Miejmy nadzieję, że w małej części uda się nam do tych widowisk zbliżyć. Trzeba równać do najlepszych, a NBA to najlepsza liga na świecie. Jest co podpatrywać i zmieniać.
W Legii gra pierwszy Polak, który zagrał w NBA, czyli Czarek Trybański. Zaskoczyła Cię ta informacja, o jego powrocie do Legii i czy spełnia oczekiwania, jakie towarzyszyły jego powrotowi do klubu, którego jest wychowankiem.
- Swoim doświadczeniem, tym co zobaczył w NBA, może pomagać innym, młodszym zawodnikom. Co do jego formy sportowej, nie chciałbym się wypowiadać, bo nie znam się na koszykarskiej taktyce. Lubię oglądać koszykówkę, ale nie wdrażałem się nigdy w szczegóły taktyczne. Nie wiem, jakie Czarek ma postawione zadania taktyczne i czy je wypełnia. Jestem pełen podziwu, że był pierwszym Polakiem, który zagrał w NBA, a myślę, że to właśnie szczyt marzeń każdego zawodnika grającego w koszykówkę. Jemu się udało, a przypadkowi ludzie tam nie trafiają. Fajnie, że zawodnik z taką przeszłością jest w Legii - swoim doświadczeniem i wiedzą, może bardzo pomóc klubowi.
Kiedyś, gdy sam stawiałeś pierwsze kroki w piłce, na pewno młodzi zawodnicy mieli trudniej niż dzisiaj, kiedy wszyscy im pomagają i ci mogą czuć się pełnoprawną częścią drużyny.
- Kiedyś młody był od noszenia piłek i pachołków i najlepiej jakby w szatni nie odzywał się. Teraz różnice wiekowe zatarły się i młodzi zawodnicy mogą liczyć na większe wsparcie od starszych graczy. Inaczej też są traktowani przez trenerów - ich zdrowie jest monitorowane, tak samo obciążenia treningowe. Kiedyś wszyscy trenowali tak samo, bez względu na to, czy zawodnik miał 17, czy 35 lat. Wiele się zmieniło, z korzyścią dla młodych. Starsi zawodnicy muszą to akceptować, trzeba iść z duchem czasu, z tym co narzucają mądrzy ludzie.
Różnica między piłką nożną a koszykówką to także intensywność gry. Mecz koszykówki trwa 40 minut czystej gry, zmiany są częstsze, a co za tym idzie właściwie nie ma przestojów w grze.
- Gra w kosza jest bardziej szarpana, odbywa się na większej szybkości. Są częste przerwy, inny jest wysiłek. Piłkarz przebiega bardzo dużo, ale raczej w jednostajnym tempie, niż w sprintach. W koszykówce jest więcej wyskoków, więc pracują inne mięśnie. Trudno porównać wysiłek koszykarza i piłkarza, bo to zupełnie inne sporty, inne uwarunkowania fizyczne. Aspekty, które ważne są w koszykówce, nie zawsze przydałyby się w piłce nożnej.
W szatni piłkarskiej Legii pojawiają się rozmowy na temat innych sekcji, dyscyplin sportu? Na przykład na temat niedawno zakończonego Eurobasketu.
- Są pojedynczy zawodnicy, którzy interesują się. Wiem, że Michał Kopczyński śledzi wyniki NBA. Na pewno trochę osób śledzi wyniki innych legijnych sekcji, ale wielkich fanów nie zauważyłem. Trzeba też pamiętać, że zawodnicy w Legii często się zmieniają, nie są aż tak bardzo zżyci z innymi sekcjami. Według mnie, żeby interesować się naprawdę wszystkimi legijnymi sekcjami, trzeba mieć Legię w sercu.
Dzisiaj chyba nie ma koszykarskich gierek podczas Waszych treningów. A jak było w przeszłości?
- Z tego co pamiętam, to ostatni czas, gdy graliśmy w koszykówkę podczas treningów, miał miejsce za trenera Wdowczyka. Podczas rozgrzewki wprowadzał ten element, trochę w formie zabawy, abyśmy się rozbiegali. Za kolejnych trenerów to już się nie zdarzało. Ponadto nie ma ku temu warunków - na naszym stadionie nie ma koszy, więc siłą rzeczy trudno byłoby takie ćwiczenia wprowadzić. Zimą treningi w hali właściwie już się nie zdarzają - częściej wyjeżdżamy zagranicę i trenujemy na boiskach.
Koszykarze stosunkowo często przed treningami, w ramach rozgrzewki, grają w piłkę.
- Mają trochę łatwiej, właściwie wystarczy im tylko inna piłka. Nawet jak nie ma bramek w hali, mogą pograć w "dziadka".
Jak myślisz, gdyby doszło do dwumeczu koszykarze kontra piłkarze, w kosza i piłkę, kto byłby górą?
- Myślę, że byśmy wygrali w "nogę", a oni w kosza. Sam jestem ciekaw, jakby to wyglądało. Na pewno ciekawsze byłyby takie pojedynki, gdybyśmy pomieszali zespoły. Może kiedyś uda się takie rozwiązanie wprowadzić, nawet charytatywnie to byłby niezły pomysł.
Nie wiem, czy widziałeś taki łączony trening piłkarzy i koszykarzy Bayernu. Piłkarze próbowali trochę pograć, a później piłką do nogi wykonywali różne zagrania, by trafić do kosza.
- Nie widziałem, ale każdy sport jest fajny i trening można tak urozmaicić, żeby było widowiskowo. Nie ma takiej rzeczy, której człowiek nie potrafiłby wymyślić, tych odmian może być jeszcze wiele. Można by było kiedyś zorganizować coś takiego, ale przede wszystkim potrzebne są chęci i czas.
Przy okazji koszykarskiego treningu piłkarzy Bayernu, w którym brał udział m.in. Lewandowski, ci grali w kosza i to co rzuca się w oczy, oprócz dobrej zabawy i fajnej promocji sekcji koszykówki, to jednak zupełnie "niekoszykarskie" ruchy zawodników.
- Tak jak rozmawialiśmy, inaczej człowiek porusza się grając w piłkę nożną i w koszykówkę. To musi być widoczne. Jestem pewien, że koszykarze też inaczej poruszają się po boisku piłkarskim niż my. Takie rzeczy są widoczne. Kiedyś jak graliśmy w kosza, to sporo chłopaków nieźle się poruszało i potrafiło grać w kosza. Pewnie wszyscy kiedyś na WF-ie spróbowali koszykówki. Bardzo lubię ten sport, to naprawdę świetna zabawa.
Czyli nie miałbyś problemu, żeby bez przygotowania wykonać dwutakt?
- Dwutakt to chyba każdy by zrobił.
Kozłowanie między nogami, którego pewnie każdy kiedyś na boisku próbował?
- Takie podstawowe rzeczy, nie tylko ja, ale pewnie każdy piłkarz by wykonał i dobrze sobie z tym poradził. Gorzej byłoby z celowaniem do kosza.
W ostatnim czasie w Legii powstała sekcja judo, reaktywowano sekcję łyżwiarstwa. Wierzysz w powodzenie odbudowy wielkiej, wielosekcyjnej Legii?
- Taki klub jak Legia zasługuje na to, żeby mieć przedstawicieli w każdej sekcji. Wiadomo, że głównym problemem innych sekcji są pieniądze. Sponsorzy nie zawsze chętnie dołączają do sekcji, które dopiero powstają. Na to potrzeba czasu, ale myślę, że wszystkie osoby, które chcą dobra Legii, wspólnymi siłami są w stanie doprowadzić ten projekt do celu. Jest duża grupa ludzi, którym leży to na sercu. Wiadomo że za Legią idą też setki tysięcy kibiców, którzy pomagają sekcjom. Nie mówię tylko pod kątem finansów, ale chociażby w ich propagowaniu, aby inne legijne sporty stawały się coraz bardziej popularne. To główny motor napędowy - im więcej osób uprawiać będzie dany sport, tym bardziej sekcja będzie się rozwijać. Powinniśmy dążyć do tego, żeby wspierać wszystkie sekcje. To kwestia czasu, żeby Legia była wielka, nie tylko w piłce nożnej i koszykówce, ale również w innych sportach.
Jakie sporty lubisz oglądać, niekoniecznie drużynowe?
- Oprócz piłki nożnej - koszykówkę, siatkówkę i tenis. Lubię je obserwować zarówno w telewizji, jak i na żywo.
Jesteś kapitanem piłkarskiej Legii - w piłce nożnej to zawsze jest podstawowy zawodnik. W koszykówce zdarza się, że kapitan jest rezerwowym i na przykład większość meczu może przesiedzieć na ławce. Tak jakby pełnił zupełnie inną rolę.
- To inna rola, w koszykówce są częste zmiany i fakt, że zawodnik nie wychodzi w pierwszej piątce, nie znaczy, że nie będzie decydował o losach spotkania. W koszykówce zmiany są częste, nieograniczone, można wchodzić i schodzić z boiska. W piłce, gdy kapitan schodzi z boiska, wiadomo że już na nie nie wróci. Jeśli kapitan ma wpływ na drużynę, to nie ma chyba większego znaczenia - mówię o koszykówce - czy przebywa w danym momencie na ławce, czy na boisku.
Opaska kapitańska "ciąży"? W koszykarskiej Legii mamy nowego kapitana, którym został Łukasz Wilczek. "Wilku" jeszcze nie miał okazji zagrać z nią, bo ma przeciążone Achillesy.
- Nie, nie ciąży. To duże wyróżnienie i odpowiedzialność. Wiadomo, że w sporcie nie zawsze jest kolorowo i zazwyczaj to kapitan dostaje największe "baty" jeśli coś nie idzie. Trzeba się z tym liczyć i wziąć to na swoje barki. Nie ma innego wyjścia.
Koszykarze, którzy wywalczyli awans do I ligi i mieli okazję wyjść na murawę przed meczem z Zawiszą, do dziś mówią, że będzie to niezapomniane dla nich przeżycie. Myślisz, że w maju przyszłego roku będą mieli szansę na podobną "wizytę" po awansie do TBL?
- Moim marzeniem jest, abyśmy razem świętowali na jednym meczu - koszykarze awans do ekstraklasy, a my zdobycie mistrzostwa i Pucharu Polski. Do tego trzeba dążyć, wszystko jest w naszych rękach. Szanse na to są bardzo duże i byłoby to najlepsze uczczenie 100-lecia klubu.
Rozmawiał Marcin Bodziachowski
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |