Autor: Radosław Kaczmarski fot. Marcin Bodziachowski
2015-10-11 21:31:00
Pierwszy domowy mecz Legia rozegrała wnajwiększej haliw stolicy. Licznie zgromadzona publiczność chciała zobaczyć jaką siłą dysponuje warszawski zespół aspirujący do awansu do TBL. Legioniści prezentowali się coraz lepiej wraz z kolejnym meczem a pojedynek z drugim zespołem Śląska mógł być okazją do wysokiego zwycięstwa.
Pierwsze punkty zdobyli goście, Filip Czyżnielewski zebrał piłkę pod atakowaną tablicą i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Najlepszą odpowiedzią na tę udaną akcję był celny rzut za trzy Bierwagena. Chwilę później legionista dołożył jeszcze jeden punkt z linii rzutów wolnych, ale ponownie z dobrej strony pokazał się Czyżnielewski kończąc akcję odważnym i co najważniejsze skutecznym wejściem pod kosz. Kolejne minuty to dominacja gospodarzy, przede wszystkim w osobie Adama Linowskiego, który w krótkim czasie zdobył cztery punkty i wymusił faul. Z dystansu szczęścia próbował Adam Parzych, ale nie miał dziś łatwości rzutu jaka towarzyszyła mu w Tychach. Kolejny lay-up Linowskiego i znów rzuty osobiste tego zawodnika mogły powiększyć przewagę lecz niestety nasz center znów nie trafił rzutu wolnego. Powiększenie przewagi okazało się być tylko kwestią czasu. Nieskuteczni goście nie byli w stanie przeciwstawić się dobrej grze Legii. Bierwagen znów trafił z dystansu a w kolejnej akcji to samo zrobił Marcel Wilczek. Przy prowadzeniu 18:6 na parkiecie pojawił się Marek Szumełda-Krzycki dając odpocząć Łukaszowi Wilczkowi. Wrocławianie zaczęli odrabiać straty, głównie dzięki świetnej dyspozycji Norberta Kulona, który jeszcze wczoraj biegał po parkiecie tarnobrzeskiej hali gdzie swój mecz rozgrywał pierwszy zespół Śląska. Pierwsza kwarta jednak zdecydowanie padła łupem Legii, która zwyciężyła w niej 22:11.
Druga odsłona meczu wyglądała podobnie. Efektownie akcję wsadem zakończył Trybański po tym jak otrzymał idealne do tego podanie od Kosińskiego. Bezbłędnie rzuty wolne wykonał Aleksandrowicz i po dwunastu minutach gry Śląsk przegrywał już 13:28. Zapowiadało się na szybkie „zabicie” jakichkolwiek emocji przez gospodarzy. Goście poprawili nieco swoją sytuację po udanych akcjach Leńczuka (celna trójka) oraz Wnętrzaka (punkty po szybkim ataku), ale ich dobra seria nie trwała długo. Legioności karcili wrocławską młodzież dokładając kolejne punkty do dorobku zespołu. Gdy przewaga sięgnęła 16 punktów, trener Jankowski musiał udzielić podopiecznym niezbędnych wskazówek oraz wprowadził na boisko Janickiego i Maksyma Kulona. Roszady nie okazały się być zbawienne, Śląsk przed końcem drugiej kwarty zdobył jedynie dwa punkty autorstwa Wnetrzaka, podczas gdy Legia nie próżnowała. Faulowany przy rzucie za trzy punkty był Kosiński, ale niestety piłka tylko raz trafiła do kosza. Efektownie kwartę zakończył Aleksandrowicz gimnastykując się pod koszem aby zdobyć kolejne oczka i zrobił to z pozytywnym skutkiem. Na przerwę legioniści udawali się prowadząc 44:26.
Po przerwie przez kilka minut zdawało się, że podopieczni trenera Spychały konsekwentnie będą powiększać przewagę, ale to było tylko złudzenie. Odważniej radzili sobie goście, ale na parkiecie panował chaos. Nieudane, nieuporządkowane akcje widzieliśmy z obu stron. Każda okazja do rzutu była przez wrocławian wykorzystywana, mimo iż skutki ich prób nie przekładały się na powiększenie dorobku punktowego. Widzowie zgromadzeni w hali Torwaru nie mogli cieszyć się płynną koszykówką i wymianą ciosów z obu stron. Gra stała się wolniejsza, w szeregach Legii pojawiła się nieskuteczność, wręcz niemoc. Najlepiej spory przestój gospodarzy obrazuje fakt braku zdobycia punktów przez pięc minut. Nie mogli tego nie wykorzystać rywale, którzy odrobili w trzeciej kwarcie pięć punktów straty.
Ostatnia kwarta również nie napawała optymizmem. Gospodarze forsowali grę pod kosz gdzie często napotykali na szczelną obronę Śląska. Przewaga topniała z każdą chwilą i na 7 minut przed końcem wynosiła ona tylko siedem punktów (56:49). Nikt jednak nie obawiał się o niespodziewana porażkę warszawian. Wszyscy oczekiwali powrotu do dobrej gry zespołu, ale Legia grała zrywami. Przełamanie przyniosła celna trójka Malewskiego po której wrocławianie jakby pozbyli się nadziei o sprawieniu sensacji. Do końca spotkania poziom meczu nie zachwycał, ale przewaga zbudowana w pierwszej połowie pozwoliła na bezpieczne prowadzenie gry do końca. Udanie na linii rzutów osobistych zaprezentowali się Kosiński i Łukasz Wilczek, co ustaliło wynik spotkania na 69:59 na korzyść gospodarzy.
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |