Autor: Szymon Wojda fot. Paweł Kołakowski
2018-03-22 09:00:00
"Chciałem wrócić tak szybko, jak to było możliwe" - mówi Jorge Bilbao, który niedawno zadebiutował w koszykarskiej Legii po ponad pięciu miesiącach rehabilitacji. Hiszpan przed sezonem doznał urazu barku. W rozmowie z nami opowiada o pierwszych miesiącach kontuzji, powrocie na boisko, serii porażek i zmianach w składzie.
Czasem zawodnicy powracający z kontuzji nie pamiętają momentu, w którym nabawili się urazu. Jak było z Tobą?
Jorge Bilbao: Pamiętam ten moment. Byliśmy na przedsezonowym turnieju w Lublinie, graliśmy przeciwko Miastu Szkła Krosno. Kilka tygodni wcześniej doznałem kontuzji w sparingu z Treflem i bark trochę mnie bolał, ale wydawało mi się, że to przechodzi. Nic złego się nie zapowiadało. Rozpoczęliśmy spotkanie. Czułem się coraz lepiej, zdobyłem kilka punktów, rzuciłem za trzy, wywalczyłem kilka zbiórek. W jednej z akcji Isaiah Wilkerson rzucił z dystansu, ale nie trafił w obręcz. Chciałem uratować posiadanie i w tamtym momencie ktoś mnie popchnął. Poczułem okropny ból. Zszedłem na ławkę krzycząc "it’s out, it’s out". Nasz fizjoterapeuta przyznał mi rację. Jeszcze tego samego dnia wracałem do Warszawy na badania.
O czym myślałeś w drodze? Nie bałeś się, że to może oznaczać koniec twojej kariery?
- Byłem bardzo zdenerwowany. Nie mogłem darować sobie tego, że nie pomogłem drużynie i przez jakiś czas nie będę mógł pomóc. Zastanawiałem się, czy potrzebna będzie operacja. W głowie miałem kilka scenariuszy jak ta sytuacja się zakończy, ale każdy kończył się tak samo. Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że nie wrócę na boisko. Kocham koszykówkę i nie pozwoliłbym, żeby moja kariera zakończyła się tak szybko. Znam wielu zawodników, którzy wracali po gorszych kontuzjach niż ja. Bałem się, że będę mniej dynamiczny, może mniej silny, może będę gorzej rzucał. Martwiłem się na początku o swój kontrakt, o to jak zareagują moi bliscy. Nie miałem pewności co do wielu rzeczy. Byłem jednak pewny tego, że wrócę na parkiet.
Czy spodziewałeś się, że przerwa potrwa aż tak długo?
- Na początku myślałem, że przerwa potrwa od 2 do 3 miesięcy. Okazało się, że będę potrzebował nieco więcej czasu. Pierwsze tygodnie po urazie spędziłem w Warszawie. Przyjechała do mnie mama i pomagała mi dotrwać do operacji. Nie byłem w stanie używać prawej ręki, co bardzo utrudnia życie szczególnie osobie praworęcznej. Przez większość czasu nosiłem temblak, z którym na dobre rozstałem się dopiero w grudniu. Bark w dalszym ciągu bardzo mnie bolał. Tamten czas był jednym z trudniejszych w moim życiu. Operacja przebiegła pomyślnie. Po zabiegu klub pozwolił mi wyjechać do Bilbao, żebym mógł nieco odpocząć i skorzystać ze wsparcia bliskich mi osób. Wróciłem do Polski po trzech tygodniach i zabrałem się do pracy. Chciałem wrócić tak szybko, jak to było możliwe.
Jak przebiegała rehabilitacja?
- Większość dnia spędzałem na wykonywaniu ćwiczeń z fizjoterapeutami - Kubą i Mikołajem. Z czasem zacząłem też samodzielnie wykonywać coraz więcej ćwiczeń. Regularnie też miałem konsultacje z dr. Wojtaszkiem. Na początku skupiliśmy się na powiększeniu zakresu ruchu, który przez kontuzję został wyraźnie ograniczony. Nie mogłem podnieść swojej prawej ręki, a przecież już niedługo miałem nią rzucać, zbierać, czy blokować. Pomagało mi wiele osób i jestem im za to ogromnie wdzięczny.
W klubie zmieniło się w międzyczasie bardzo dużo. Przyszedł nowy trener, doszło do zmian w składzie, a jednak Ty nie musiałeś zmieniać otoczenia i mogłeś spokojnie kontynuować rehabilitację.
- Klub bardzo mocno mnie wspierał. Sytuacja, w której znaleźliśmy się ja i zespół była bardzo trudna. Bałem się też jak zareaguje na mnie nowy trener. Musiał być mocno niezadowolony kiedy dowiedział się o zawodniku niezdolnym do gry. Jakiś czas temu zastanawiałem się dlaczego zostałem w Legii, pomimo tych wszystkich zmian. Skoro tak się stało, to klub musiał mieć ku temu powody.
Co możesz powiedzieć o trenerze Spasevie?
- Trener Tane Spasev jest profesjonalistą. Bałem się trochę jak zareaguje, kiedy dowie się o mojej kontuzji. Zawsze byłem osobą, która szanuje autorytet trenera i wykonuje jego polecenia. Robiłem wszystko, aby to udowodnić. Trener oczywiście zauważył to i docenił moją pracę. Pozwolił mi nawet wyjechać w trakcie świąt do rodziny w Bilbao, bo widział jak ciężko pracuje podczas rehabilitacji. Nasza współpraca wygląda bardzo dobrze.
Zmiany były wynikiem serii porażek, które dla Ciebie musiały być szczególnie trudne. Myślisz, że z Tobą w składzie moglibyśmy uniknąć tak słabego początku rozgrywek?
- Oglądanie tych wszystkich przegranych spotkań było straszne. Najbardziej bolały mnie te, w których brakowało nam energii i intensywności czyli tych elementów, które ja mógłbym zapewnić. Ogrywali nas na boisku zawodnicy, z którymi przed sezonem radziłem sobie bez większych problemów. Myślę, że ze mną w składzie część z tych spotkań wyglądałaby inaczej.
Co czułeś przed pierwszym meczem i w momencie wejścia na parkiet?
- Przed spotkaniem kierownik naszej drużyny powiedział mi, że chyba jednak nie zagram, bo zapomniał wziąć ze sobą mojego stroju meczowego. Oczywiście żartował, ale byłem tak podekscytowany, że niemal się nabrałem. Kiedy zmieniałem Michała Kołodzieja poczułem się w jakiś sposób uwolniony. To było cos niezwykłego, ale potem skupiłem się tylko na tym, aby pomóc drużynie.
Jakie są twoje cele na ostatnich siedem spotkań, myślałeś może o tym co będzie później?
- Chcę się skupić na powrocie do optymalnej dyspozycji. Od mojego ostatniego oficjalnego meczu minął niemal rok. Chcę poprawić podstawowe elementy mojej gry tak, abym mógł lepiej pomagać drużynie. Jest wiele rzeczy, nad którymi chcę popracować i trochę też takich, które muszę sobie odświeżyć. Nie zastanawiam się jeszcze co wydarzy się po tych siedmiu spotkaniach. Długo czekałem, żeby zagrać przed naszymi kibicami. Najwyższy czas, aby pokazać dlaczego tu jestem.
Twój poprzedni trener często mówił "kontroluj to, co możesz kontrolować". Kiedy wyjechałeś na stypendium sportowe do USA przez jakiś czas byłeś zbyt chudy, aby tam grać. Kiedy trafiłeś do Legii byłeś "zbyt kontuzjowany". Wygląda, więc na to, że radzisz sobie również z tymi rzeczami, których kontrolowanie jest niemal niemożliwe.
- Chciałbym, żeby tak było, ale jest wiele rzeczy, na które nie mam wpływu. Wiele też jednak zależy ode mnie. To ja zdecyduję, czy zostanę po treningu i popracuję nad rzutami. To ja muszę zdecydować, czy pójdę na siłownię i zrobię dodatkowy trening, aby wzmocnić swoją siłę. Trening pozwala zawodnikom zapanować nad wieloma rzeczami. W trakcie meczu są jednak czynniki, na które nie masz wpływu. Nie wiesz do końca jak podejdą do Ciebie przeciwnicy, jak będą pracowali sędziowie. Nigdy nie jesteś pewny, czy nie przydarzy Ci się jakaś kontuzja lub po prostu gorszy dzień. Myślę, że po tych kilku miesiącach jestem zdecydowanie silniejszy. Chcę jakoś wykorzystać to doświadczenie i prezentować się coraz lepiej na boisku. Nie panuję nad wieloma rzeczami. Mam jednak nadzieję, że kiedy dojdę do formy, to inne drużyny nie będą mogły zapanować nade mną.
Rozmawiał Szymon Wojda
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |