Autor: Karol
2024-07-04 18:36:39
Zaczynał w klubie swojego taty, jest przyjacielem Olka Balcerowskiego, mieszkał w pokoju z zawodnikiem wybranym w drafcie NBA. Ostatni sezon spędził w Akademii Koszykówki Legii Warszawa, a teraz zagra w NCAA - poznajcie Antka Siewruka.
Ostatni sezon spędziłeś w Akademii Koszykówki Legii Warszawa, kolejny rozpoczniesz w amerykańskim NCAA. Zanim przejdziemy do szczegółów Twojej amerykańskiej przygody, opowiedz, jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z koszykówką?
Antoni Siewruk: Moja przygoda z koszykówką zaczęła się od połączenia jej z pływaniem. W piątej klasie podstawówki musiałem dokonać wyboru, ponieważ nie byłem w stanie łączyć obu dyscyplin. Skoncentrowałem się na koszykówce. Moim pierwszym klubem był Basket Koszalin, założony przez mojego tatę, który do dziś go prowadzi. Gdyby nie mój tata, pewnie nigdy nie byłoby mnie tu, gdzie teraz jestem. Tata nauczył mnie tak naprawdę wszystkiego na samym początku, za co będę mu wdzięczny do końca życia i mam nadzieję, że będzie ze mnie bardzo dumny. Myślę też, że bardzo duży wpływ na mój rozwój miało to, że od początku dużo grałem i trenowałem ze starszymi zawodnikami.
W siódmej klasie zaczęły pojawiać się propozycje z zagranicznych klubów. Jakie były Twoje pierwsze kroki na arenie międzynarodowej?
- Moim pierwszym przystankiem była Gran Canaria, gdzie wystąpiłem w największym turnieju młodzieżowym w Hiszpanii, "Minicopa Endesa". W tamtym czasie grał tam również Olek Balcerowski, obecny reprezentant Polski. Miałem okazję go poznać i spędzić z nim dużo czasu. Do dziś mamy kontakt! Był tam także Khalifa Diop, z którym mieszkałem przez chwilę w jednym pokoju. Rok temu został wybrany w drafcie NBA przez Cleveland Cavaliers.
Następnym klubem, który mnie zaprosił na try-outy, była Stella Azzurra Roma, jedno z najlepszych miejsc do koszykarskiego rozwoju we Włoszech. Grałem w barwach „Stelli” w turnieju o dużej renomie, na tej samej hali, na której kilka lat wcześniej szalał Luka Dončić.
Wspominasz o swoim udziale w turnieju "Minicopa Endesa". Jakie były Twoje wrażenia z tego wydarzenia i jak wpłynęło to na Twoją karierę?
- Turniej Minicopa Endesa był niesamowitym doświadczeniem. Wystąpiłem tam dwukrotnie - raz z Gran Canarią, a za drugim razem z klubem Baxi Manresa, który ma wielką tradycję i jest spod samej Barcelony. Turniej odbywał się w Walencji. Mecze szły mi świetnie, a moje występy zostały docenione przez znanych trenerów i zawodników. Było to dla mnie ważne doświadczenie, które dało mi pewność siebie i motywację do dalszego rozwoju.
Ale Hiszpania nie była jedynym miejscem, w którym się rozwijałeś poza Polską. Byłeś również w Niemczech...
- Tak, przez jakiś czas trenowałem z zespołem B i z zespołem rocznika 2003 w Rathiopharm Ulm w Niemczech. Jest to kolejny bardzo dobrze zorganizowany i szanowany w całej Europie klub ze względu na pracę z młodzieżą. Treningi stały na naprawdę wysokim poziomie. Było tam wielu zawodników, którzy teraz grają w basket na profesjonalnym poziomie. Miałem wtedy około 12-13 lat, więc byłem bardzo młody i ostatecznie nie zdecydowałem się na dłuższy pobyt za granicą.
Wróciłeś do Polski. Jak wyglądała Twoja dalsza kariera i rozwój? To był przecież niełatwy okres ze względu na pandemię.
- Z klubu w Koszalinie przeniosłem się do Włocławka, gdzie grałem w młodzieżowych rozgrywkach U16 i U18. W trakcie sezonu wybuchła pandemia. Wszystko zostało zamknięte i każdy wrócił do domu. Wtedy postanowiłem, że przeniosę się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZKosz we Władysławowie i zmienię barwy klubowe na GAK Gdynia, gdzie spędziłem dwa lata i zdobyłem złoty medal U17.
Jak oceniasz swój rozwój w SMS PZKosz?
- To był dla mnie niezwykle cenny i ważny czas. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że w ciągu dwóch lat wykonałem około 35 tysięcy celnych rzutów na maszynie, co oznaczało intensywne treningi poza regularnymi zajęciami. Bywały okresy, kiedy z trenerem Mariuszem Niedbalskim spotykaliśmy się na dodatkowe treningi o 6 rano nawet trzy razy w tygodniu. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. W ciągu tych lat wielokrotnie brałem udział w zgrupowaniach kadr narodowych roczników 2005 i 2004, co dało mi cenne doświadczenie.
Czy dołączenie do Akademii Koszykówki Legii Warszawa było kolejnym naturalnym krokiem?
- Po zdobyciu złotego medalu z Gdynią, zastanawiałem się nad kolejnym sezonem. Miałem kilka opcji w Polsce i za granicą, ale wciąż byłem uczniem SMS PZKosz. Któregoś dnia prezes Jankowski skontaktował się z moim tatą, a następnie rozmawiałem z trenerem Maćkiem Jamrozikiem i prezesem Robertem Chabelskim. Legia Warszawa to największy polski klub sportowy, taka okazja mogła się nie powtórzyć, dlatego zdecydowałem się na dołączenie do stołecznego zespołu.
Jak oceniłbyś swój pobyt w Legii?
- Udało nam się zająć siódme miejsce w mistrzostwach Polski U19, co uważam za naprawdę dobry wynik. Cała akademia jest bardzo profesjonalna, nie czuło się różnicy między seniorską Legią a młodzieżową. Wszyscy traktowali mnie bardzo dobrze, wspierali mnie, a relacje, które zbudowałem z trenerami i ludźmi z zarządu, są naprawdę niesamowite. Życie pisze różne scenariusze, ale wiem, że drzwi w Legii Warszawa są dla mnie zawsze otwarte. Dziękuję!
Kiedy pierwszy raz pomyślałeś o tym, że jest szansa na grę w NCAA?
- Możliwość grania za oceanem zawsze była moim marzeniem, jak u każdego sportowca. Przełomowy moment nastąpił, gdy skończyłem 16 lat - wtedy oficjalnie szkoły z Ameryki mogą kontaktować się z zawodnikami spoza USA. Od tamtego momentu to stało się moim małym celem. Gra w Legii U19 i w SMS w 2LM dostarczała mi dużo doświadczenia i materiału dla trenerów w uczelniach USA.
Jak wyglądał proces rekrutacji do NCAA?
- W ostatniej klasie liceum zacząłem nad tym bardzo poważnie myśleć. Pojawiły się pierwsze telefony od trenerów i pierwsze egzaminy z języka angielskiego. Rodzice wspierali mnie w moich wyborach, a trenerzy byli zadowoleni i współpracowali ze mną na bieżąco. Cała rekrutacja była dość monotonna - dużo papierkowej roboty, egzaminy, tłumaczenia starych świadectw szkolnych, informacje o klubach, w których grałem, kontakty do trenerów. W NCAA mamy 362 szkoły, które rywalizują w różnych konferencjach. Istnieje również portal NCAA, na który można się zapisać, deklarując chęć grania w tej lidze. Aktualnie jest tam ponad 3 tysiące zawodników, a tylko połowa z nich dostaje szansę gry. To pokazuje, że nie jest to łatwe i otrzymanie swojej szansy to coś naprawdę wyjątkowego.
Co możesz powiedzieć o swojej nowej uczelni, drużynie i Twojej roli w zespole.
- Szkoła znajduje się w stanie New Hampshire, w mieście Durham. Drużyna będzie składać się z 14-15 zawodników, typowo jak na standardy NCAA. Skład jest całkowicie nowy w porównaniu do zeszłego sezonu – jest dużo młodszych zawodników takich jak ja, zaczynających dopiero swoją przygodę w NCAA. Przeprowadziłem sporo rozmów z trenerami i moim agentem. Mają na mnie określony plan i jestem z niego zadowolony. Zasady i reguły rozgrywek są dla mnie nowością, ale plan jest jeden - wygrać swoją konferencję, na co jest bardzo duża szansa. Szkoła jest ogromna w porównaniu do polskich uczelni - na University of New Hampshire jest około 15 tysięcy studentów. Można tylko się domyślać, jak wyglądają mecze pod względem kibiców. Go Wildcats!
Jakie są Twoje główne cele edukacyjne i sportowe w NCAA? Czy chcesz długo grać w Stanach, czy może ma to być tylko krótki epizod?
- Chciałbym skończyć studia. Lubię określenie "student-athlete", którego używa wiele uniwersytetów. Co później? Chciałbym grać jak najwyżej będę mógł. Przebywałem już w krajach europejskich, znam tamtejsze klimaty i koszykówkę. Wiem, czego się spodziewać. Na tę chwilę ciężko stwierdzić, co się wydarzy, ale mam nadzieję, że moja koszykarska kariera będzie się rozwijała, a ja będę szedł cały czas w górę.
Czy masz jakieś obawy związane z grą za oceanem i jakie są Twoje największe nadzieje związane z tym doświadczeniem?
- Obawy zawsze są, w końcu wyjazd do Stanów to bardzo duży krok. Zależy mi na łączeniu koszykówki ze studiami. Staram się być dobrej myśli i wierzę, że dzięki determinacji i motywacji, której mi nie brakuje, uda mi się to połączyć. Mam nadzieję, że zdobyte przeze mnie doświadczenia na boiskach w Polsce i Europie zaprocentują w NCAA. Jak każdy młody chłopak, który wyjeżdża do Stanów, mam bardzo duże marzenia, ale też dużo pokory. Wiem, że po drodze nie zabraknie trudnych sytuacji, z którymi będę musiał sobie poradzić. Chciałbym jeszcze raz podziękować całej rodzinie Legii Warszawa. Ze sportowym pozdrowieniem, do zobaczenia na parkietach!
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |